Rozdział dziewiąty

 Muzyka: Klik!

Siedemnasty marca 2012 roku
    Mój pierwszy raz przeżyłam z Conorem niecały rok temu. Dla Conora wówczas nie było to nic nowego - robił to już ze swoją wcześniejszą dziewczyną. W sumie to i dobrze, bo bynajmniej jedno z nas wiedziało na czym rzecz polega. Od tego czasu może nie robiliśmy tego regularnie,ale zdarzało nam się od czasu do czasu przespać tak dla przyjemności, w końcu byliśmy parą i staraliśmy się zaspokajać swoje wrodzone potrzeby.
    Nasz, mój pierwszy raz pamiętam doskonale. Nie było to coś planowanego. Wcześniej jedynie pogadaliśmy, wzięliśmy seks pod uwagę, ale nie wyznaczyliśmy konkretnego terminu. Stwierdziliśmy, że wyjdzie samo, że nie ma sensu wywierać na nas obojgu - a zwłaszcza na mnie - presji. Conor wtedy przyszedł do mnie na noc. Umówiliśmy się na maraton filmowy, moi rodzice wyjechali na weekend. Conor wtedy przyniósł wyjątkowo nietrafione filmy i po prostu się nudziłam. I jakoś wtedy zaczęliśmy się całować i… samo wyszło. Conor był bardzo delikatny, spokojny… Panował nad wszystkim. Nie chciał mnie skrzywdzić Chciał dla mnie jak najlepiej, nie chciał mnie wystraszyć, z resztą tak jest do dziś. Mnie, moje potrzeby i moje dobro jest dla niego na pierwszym miejscu.
    Jednak teraz czułam do siebie odrazę. Stałam się tanią dziwką tylko po to by móc wciągnąć kreskę. Jakoś musiałam zarobić na narkotyki i zapłacić za te, które już zdążyłam wciągnąć albo wbić sobie w żyłę. Jeszcze nigdy tak nisko nie upadłam. Wstyd mi za siebie samą. Veronica dziwką tego jeszcze nie było.
   
    Gdy uprawiałam seks - a raczej po prostu zadowalałam, bo to była jednostronna przyjemność, a nie tak jest w “zwyczajnym” seksie, że potrzeby obu partnerów są zaspokajane- z jakimś typem koło trzydziestki wyobrażałam sobie, że to Conor. Po prostu nie umiałam znieść myśli siedzących w mojej głowie, że zdradzam Conora i upadłam tak nisko, że się sprzedaję.

Osiemnasty marca 2012 roku
    Zdążyło się już ściemnić, gdy jakiś koleś Stanley’a wysadził mnie przy drodze. Za mną była ściana lasu. Byłam ubrana jak typowa przydrożna prostytutka: obcisła wydekoltowana koszulka, krótka spódniczka i wysokie szpilki, w których ledwo chodziłam. Do tego wyraźny kurewski makijaż. Oto co ubranie i makijaż potrafi robić z kobietą…
    Stałam na tym uboczu dość długo. Praktycznie sama, bo ten koleś od Stan'a siedział w samochodzie prawie że z dala ode mnie, ale mimo wszystko z auta miał doskonały widok na mnie.
    Było mi zimno. Skórzana ramoneska nie dawała zbyt wiele ciepła, a na tym wygwizdowie zimny wiatr przeszywał moje półnagie ciało. Przestępowałam z nogi na nogę, by było mi cieplej, ale skutki były raczej opłakane.
    Po dłuższym marznięciu podjechał jakiś czarny terenowy samochód. Zatrzymał się koło mnie. Tylna szyba się opuściła.
    Przeraziłam się.
    - Tak przeczuwałem - powiedział Conor.
    Podeszłam do samochodu.
    Nie wyglądał na szczęśliwego. Wiedziałam, że jest wkurzony na mnie. Nie miałam ani pół słowa na swoją obronę. Zawaliłam na całej linii.
    Otworzył drzwiczki bez słowa.
    Już miałam wsiąść, kiedy koleś od Stanley’a podszedł do mnie.
    - Jeśli ją chcesz to musisz zapłacić - powiedział.
    - Ile? - zapytał Conor.
    - Sto - odparł.
    Conor wyjął portfel i wyciągnął z niego dwa banknoty pięćdziesięciofuntowe. Podał je przez otwarte drzwiczki kolesiowi.
    - Jest twoja - powiedział i lekko pchnął mnie w stronę Conora.    
    Omal nie wywaliłam się na tych kamieniach.
    Wsiadłam do samochodu i po chwili odjechaliśmy.
    Milczeliśmy całą drogę. Tępo wpatrywałam się w fotel przede mną. Bałam się cokolwiek powiedzieć. Bałam się tego co powie mi Conor, chociaż wiedziałam, że jak będziemy w domu to zrobi mi taki monolog, że się nie pozbieram.
   
    Weszliśmy do domu Conora, po cichu schodami weszliśmy na piętro. W sypialni panował mrok, a Conor ani myślał o zaświecaniu światła.
    - Co ci strzeliło do głowy?! - zapytał, gdy drzwi ledwo się zatrzasnęły. - Zostawiłem cię na miesiąc, nawet nie! Na dwa tygodnie, a ty w tym czasie robisz z siebie prostytutkę. Najpierw narkotyki a teraz to! - Podszedł do mnie i złapał mnie za ramiona. - Veronica, nie poznaję cię - szepnął, patrząc na mnie swoimi niebieskimi oczami.
    Łzy napłynęły mi do oczu. Wybuchłam płaczem.
    Conor odruchowo przytulił mnie, a ja wypłakałam mu się w ramię.
    Nie, nie brałam go na litość. Było mi wstyd za siebie i nie wiedziałam jak to powiedzieć. Okazało się, że nie jestem tak silna jak myślałam. Byłam słaba i bezsilna.
    - Cii… - szepnął. Kołysał nami delikatnie. Nucił pod nosem Can't wait to hate you. Miał prawo mnie nienawidzić. Zraniłam nie tylko siebie, swoją duszę, ale także jego.
    Zdjął moją kurtkę i rzucił ją na krzesło, które stało przy biurku. Zwinnym ruchem wziął mnie na ręce i położył na łóżku. Delikatnie zsunął moje buty. Uklęknął u moich stóp, jedną ręką podniósł moje biodra do góry a drugą zsunął spódniczkę razem z cienkimi rajstopami. Po tym jak sam przebrał się w spodnie od pidżamy i jakiś stary podkoszulek, położył się obok mnie. Przykrył nas oboje kołdrą. Zaczął cicho śpiewać Lay in my bed, przez co po chwili usnęłam, wtulona w Conora.
   
Dziewiętnasty marca 2012 roku
   Rano jak tylko się obudziłam prędko ubrałam się w spodnie dresowe Conora, jego bluzę i moje trampki, które nie wiem jakim cudem, ale były u niego. Zanim zdążył się obudzić byłam już u siebie. Siedziałam na swoim łóżku i wpatrywałam się w ścianę przeciwko. Już nawet nie obchodziło mnie to ile tak siedziałam. Miałam ochotę ze sobą skończyć. Byłam nikim. Zeszmaciłam się, upadłam tak nisko jak tylko mogłam.
    Usłyszałam jak drzwi się otwierałam. Nie spojrzałam kto wszedł, by sprawdzić czy jeszcze żyję.
    - Veronica… - powiedział cicho Conor.
    - Jeszcze chcesz ze mną rozmawiać? - zapytałam, spoglądając na niego.
    - Co za głupie pytanie - zaśmiał się. Usiadł obok mnie, złapał mnie za rękę. Kciukiem gładził wierzch mojej dłoni.
    Spojrzałam na niego jak na wariata.
    - Zdradziłam cię, zrobiłam z siebie dziwkę, zaczęłam ćpać, a ty wciąż chcesz ze mną rozmawiać? - spytałam.
    - Mimo to wciąż cię kocham. Irracjonalne, nie?
    - Nawet jak na ciebie - mruknęłam.
    Cieszył się jak dzieciak na widok góry słodyczy.
    - Opowiedz mi jak to było - powiedział poważnym tonem.
    Westchnęłam.
    Dobrze wiedziałam, że będę musiała to zrobić.
    Opowiedziałam mu z najdrobniejszymi detalami jak to było, że wylądowałam przy drodze jako prostytutka. Nie pominęłam niczego. Powiedziałam, że spałam ze Stanley’em, z tym kolesiem koło trzydziestki… Teraz wiedział wszystko.
    Conor milczał, gdy skończyłam opowiadać. Przeniosłam wzrok z niego na pościel, której wzór wydał mi się teraz nadzwyczaj interesujący.
    Błagam powiedz coś, pomyślałam. Wolę najgorsze wyzwiska niż milczenie.
    Conor zamiast powiedzieć mi co o mnie teraz myśli po prostu mnie przytulił. W sumie to lepsze niż lawina słów prawdy.
    - Błagam powiedz co teraz siedzi ci w głowie - powiedziałam.
    Conor spojrzał na mnie.
    - Hm… To jak zabić Stanley'a - odparł.
    - Conor! - Odepchnęłam go lekko od siebie.
    Zaśmiał się, po czym spoważniał.
    - Myślę, że powinnaś go zaskarżyć o zmuszanie do prostytucji.
    Do głowy mi to nie przyszło.
    - I nielegalny handel narkotykami - dodał.
    - Pomyślę o tym -odparłam.
 __________________
A  jednak dodałam! *tańczy taniec szczęścia niczym dziecko neo*
Może jakiś fangirling czy coś?
Jestem tak napełniona weną że sobie myślę, czy by się nie wziąć za siebie i nie napisać tych kilku rozdziałów i nie skończyć opowiadania przed końcem roku. Miałabym jedno mniej do pisania. Nie żebym nie lubiła pisać, bo to kocham.
A teraz taki mały deal: 10komentarzy = 10rozdział będzie dodany do tygodnia czasu. Co Wy na to? 
Rozdział jak mówiłam jest hard, zboczony i takie tam. Starałam się jak najłagodniej to wszystko opisać. W głowie miałam ostrzejszą wersję, ale scen erotycznych jest tu znacznie więcej niż miałam w planie, więc sobie darowałam.10R będzie lekki i przyjemny. ^^
No to ja lecę. Bye, kociaczki & jeszcze raz wesołych świąt. Xoxo 

8 komentarzy:

  1. boski rozdzialik :) ty wiesz,że ja kocham to opko ♥ czekam na 10r...♥ <3
    † miau~ †

    OdpowiedzUsuń
  2. Możesz pisać jak najostrzej :P A tak bez żartów to nadal mnie zadzwiwiasz <3

    OdpowiedzUsuń
  3. super, czekam na następny, dawaj jak najszybciej <3
    serdecznie zapraszam do mnie, też opowiadanie o naszym kochanym Conorze -> http://allilove10.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. pisz dalej ! uwielbiam to !

    OdpowiedzUsuń
  5. genialne! im ostrzej, tym ciekawiej <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Kochanie! BooskOOO! *________* dajesz szybko dziesiątY! :D :** ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. O mamuniu. *,*
    Cudowny rozdział. Dobrze ,że Conor wspiera Veronicę. Ale nie mogę pojąć jak ona mogła się stoczyć. Mam nadzieję,że zgłosi Stanley'a! Ten koleś powinnien gnić w więzieniu! -,-
    Czekam z niecierpliwością na kolejny. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. 45 year old Dental Hygienist Boigie Blasi, hailing from Vanier enjoys watching movies like Eve of Destruction and Dance. Took a trip to Thracian Tomb of Sveshtari and drives a LS. przydatne strony

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za KAŻDY komentarz!
Jeśli komentujesz jako Anonim, to podpisz się chociaż imieniem czy inicjałami, bo czasami chcę wiedzieć do kogo mam się odnieść w poście. :)