Rozdział dziesiąty

Muzyka: Klik!

Dwudziesty trzeci marca 2012 roku
    Gdy wychodziłam z gmachu uczelni zauważyłam, że u podstawy schodów stoi Conor. Czym prędzej zbiegłam po schodach i rzuciłam się mu na szyję. Nie widziałam go tylko parę godzin, a zachowywałam się jakbym nie widziała go rok.
    - Idziemy dzisiaj do klubu? - zapytał, gdy szliśmy do domu.
    - Czemu by nie, ale w co ja się ubiorę? - westchnęłam.
    - Jak przyjdziemy do ciebie to coś ci znajdę - odparł z uśmiechem.
    - W takim razie nie mogę się doczekać - powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
*
    Stanęłam przed szafą i usiłowałam podjąć decyzję w co się ubiorę, ale najgorsze było to, że nie miałam w co się ubrać.
    - A może to? - zapytał Conor podsuwając mi pod nos czarą papierową torbę.
    Łapczywie chwyciłam pakunek i szybko wyjęłam jego zawartość. Torba wypadła mi z rąk, gdy zaczęłam oglądać prawie że bezkształtny, czarny skrawek materiału z długim, złotym zamkiem.
    - A to co? - zapytałam. - Ładny worek na ziemniaki? A sorry, nie może być to worek bo nie ma dna.
    Conor udał, że płacze.
    - Zraniłaś mnie!
    Zaczęłam się śmiać jak opętana. Aktorstwo ma opracowane do perfekcji, nie ma co.
    Po chwili się ogarnęłam i przytuliłam tego mojego wariata.
    - Dziękuję - powiedziałam. - A teraz idź, muszę się odpicować. - Odwróciłam Conora plecami do mnie, klepnęłam go w tyłek i pchnęłam ku drzwiom.
    - Masz godzinę - powiedział na wychodne.

    Wbiłam się w tą sukienkę od Conora. Sięgała mi nawet nie do połowy uda i podkreślała moją talię i pełne biodra. Do niej włożyłam cieliste rajstopy i czarne kozaki do kolan. Szyję ozdobiłam delikatnym łańcuszkiem. Włosy wyprostowałam, oczy podkreśliłam eye-linerem, a rzęsy porządnie wytuszowałam.
    Ktoś zaczął sIę dobijać do mojego pokoju.
    - Proszę! - powiedziałam, przeglądając się w lustrze. Wyglądałam znacznie lepiej niż zwykle. Ładniej.
    Do pokoju wszedł Conor. Na mój widok stanął jak słup soli i nie mógł wypowiedzieć ani pół słowa.
    Po chwili się otrząsnął z szoku i podszedł do mnie. Chwycił moją rękę i okręcił mną wokół własnej osi.
    - Wyglądasz pięknie - powiedział.
    Uśmiechnęłam się.
    - Puszczę ci piosenkę, którą wybrałem na drugi singiel - wypalił.
    - Nie wiem czy powinnam. Nie będę wtedy fair wobec twoich pozostałych fanów - odparłam.
    - Napisałem tą piosenkę o tobie. Musisz ją posłuchać! - Uśmiechnął się szeroko i zaczął szukać piosenki w telefonie. - Pamiętasz jak kiedyś pojechaliśmy do Vegas na twoje osiemnaste urodziny?
    - Jakbym mogła nie pamiętać? - spytałam ironicznie. To były najlepsze urodziny jakie miałam.
    - To właśnie ten wyjazd i ty zainspirowaliście mnie do napisania tej piosenki - odparł, a po chwili usłyszałam elektryzujący dźwięk.
    Bit aż zmuszał do tego, by zacząć ruszać się w jego rytmie. Jednak ja starałam się zwrócić uwagę na słowa.
This is for the girl that get down low
The whole club see you do
Ey, shake, shake like you're famouse, girl
Head back, lay it down like a Vegas girl
Bass coming down so hard 
That little dress breaking every heart
Ey, shake, shake like you're famouse, girl
Head back, lay it down like a Vegas girl

     - I to jest o mnie? - spytałam. - Gdybyś mi nie powiedział to bym się nie domyśliła, serio. Ale to miłe, że jestem twoją inspiracją. - Podeszłam do Conora i pocałowałam go zanim zdążył cokolwiek powiedzieć.
*
    Weszliśmy do klubu pełnego ludzi. Muzyka grała na cały regulator, wprawiając moje ciało w ruch. Kierując się na parkiet już ruszałam się w jej rytmie.
    Uwielbiałam muzykę, taniec, imprezy w klubach. To jak potrafiłam wczuwać się w muzykę i w jej rytmie tańczyć. Siedziało we mnie pewnego rodzaju zwierzę, które dopiero wtedy mogło się ujawniać.
    Będąc po jednym lekkim drinku zaczęłam zmysłowo kręcić biodrami w rytmie szybkiej piosenki. Delikatnie ocierałam się o ciało Conora, wzbudzając w nim pożądanie. Wiedziałam, że to lubi. Jego dłonie znalazły się na mojej talii, a usta na mojej szyi. Odchyliłam głowę do tyłu.
    - Mówiłem, że tak krótka sukienka łamie wszystkie serca - powiedział mi do ucha.
    Wciąż tańczyłam. Muzyka wypełniła moje ciało, jakby wraz z tlenem dostała się do moich płuc a z nich przedostała się do krwiobiegu.
    Odwróciłam się twarzą do Conora.
    Uśmiechał się.
    Pocałowałam go. Namiętnie, z pasją. Objęłam Conora w pasie, starając się, by był jak najbliżej mnie. Jego dłonie spoczywały na mojej talii, a raczej jeszcze niżej. Nawet teraz moje biodra poruszały się w rytmie muzyki.
*
    Wracaliśmy nad ranem. Nie miałam zielonego pojęcia, która była godzina, nawet nie chciało mi się o to pytać. W głowie wciąż mi grała muzyka z klubu.
    Conor szedł obok mnie z uśmiechem na twarzy.
    - Vic? - spytał.
    - Mmm? - Spojrzałam na niego.
    Zatrzymał się i stanął przede mną.
    - O nie, znam to skądś - mruknęłam.
    - Czy chcesz czy nie zabieram cię w poniedziałek do Londynu - powiedział poważnym tonem.
________________
Szczęśliwego Nowego Roku! :)
Xoxo
*
Zapraszam na:



  

5 komentarzy:

  1. Szybko się wyrobiłaś :) weny ci nie brak, zazdroszczę Xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to nie kwestia weny - rozdział już był napisany, podobnie jak 11. każdy osobny rozdział miałam już wymyślony i spisane co w danym się dzieje... :) xx

      Usuń
  2. super rozdzialik ♥ co prawda czytam go juz którys raz ale dalej mi sie podoba :) czekam na next †ily♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Mega ♥ Masz niesamowity talent :) Nominowałam Cię do Liebster Awards. Szczegóły na: http://you-stole-my-heart-just-one-look.blogspot.com/
    Zapraszam xx

    OdpowiedzUsuń
  4. otrzymałaś nominację Liebster Blog Award :) szczegóły u mnie na blogu. only-love-me--story.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za KAŻDY komentarz!
Jeśli komentujesz jako Anonim, to podpisz się chociaż imieniem czy inicjałami, bo czasami chcę wiedzieć do kogo mam się odnieść w poście. :)