Rozdział szósty

Muzyka: Klik!


18 lutego 2012 roku

            Do domu wracałam nad ranem, będąc po paru piwach i kilku kieliszkach wódki. Byłam pijana, ale nie naćpana. Harry i Stanley trzymają mnie z daleka od narkotyków od ostatniego wybryku. Byłam tak pilnowana, że nawet nie widziałam narkotyków na oczy od tamtego czasu. I jeszcze długo ich nie zobaczę.
            Było jeszcze ciemno. Cudem dotarłam do domu. Dzięki zapalonej lampie na ganku trafiłam kluczem do zamku. Liczyłam na to, że drzwi będą zamknięte na klucz, ale były otwarte. Zdziwiło mnie to. Wyjęłam klucz z zamka i weszłam do środka. Trzymając się ściany przeszłam krótki korytarzyk i spojrzałam w prawo – do salonu. Światło było zgaszone, ale i tak doskonale wiedziałam kto siedzi na sofie.
            - Co tu robisz? – spytałam szeptem. Oparłam się o framugę i patrzyłam na Conora.
            -  Wszędzie cię szukałem. Byłem tu wcześniej, ale twoja mama powiedziała, że cię nie ma, więc zacząłem chodzić po całym mieście – Zrobił pauzę. – Chcę z tobą porozmawiać, a przy… Tak w zasadzie to kto to był? – zapytał marszcząc uroczo czoło. Zrobiłam krok do przodu, ale zachwiałam się. Conor wstał i podszedł do mnie. Przytulił mnie. Poczułam znajomy zapach. Brakowało mi go. Brakowało mi ciepła jakie biło od Conora.
            Usiedliśmy na sofie.
            - Ten chłopak czy raczej facet to Stanley… On jest… Moim kolegą – skłamałam. Powinnam użyć określenia: jest moim dilerem narkotykowym, który sprzedaje mi lepszą rzeczywistość, ale w porę ugryzłam się w język i skłamałam. Z resztą jak zawsze.
            - Veronica… - szepnął. Położył dłoń ma moim policzku, spoglądając mi w oczy. – Nie poznaję cię. Od kiedy wracasz do domu pijana? I zadajesz się z takimi ludźmi?
            - Ludzie się zmieniają, Conor – odparłam patrząc mu prosto w oczy. W te jego niebieskie, zabijające oczy.
            Nastała cisza przerywana co sekundę tykaniem starego zegara i naszymi oddechami.
            - Dlaczego zniknąłeś tak bez słowa? Nawet nie wiesz, ile…
            - Ile wycierpiałaś – dokończył za mnie. – Wiem doskonale. Też cierpiałem, Veronica. Doskonale zdajesz sobie sprawę, że jesteśmy ze sobą powiązani. Między nami istnieje irracjonalna więź emocjonalna. Znamy się na wylot. Czuję dokładnie to samo co ty. – Zrobił pauzę. Mówił to wszystko patrząc mi prosto w oczy. Inaczej nie potrafił. Zawsze patrzył na osobę, z którą rozmawia. – Nie umiałem ci powiedzieć o tym, że muszę wyjechać, muszę cię zostawić… Odwlekałem to na ostatnią minutę. Aż w końcu wyjechałem. – Spuścił wzrok.– Przepraszam – powiedział, z powrotem patrząc na mnie. – Nie powinienem był tak postąpić. Popełniłem błąd…
            - Jak my wszyscy – wcięłam mu się.
            Conor zaczął opowiadać mi o tym jak to się stało, że wylądował w Londynie. Ne-yo słuchał coveru Beautiful monster i postanowił skontaktować się z Conorem. Zaproponował mu, żeby przyleciał do Londynu podpisać kontrakt z wytwórnią i nagrać album.
            Ledwo pamiętam, kiedy Conor wziął mnie na ręce i zaniósł do mojego pokoju.

            19 lutego 2012 roku
           
            Obudziłam się. Obróciłam się na drugi bok. Zaciągnęłam się zapachem jaki był na poduszce. Znałam ten zapach doskonale. Ale skąd on by się tu wziął? Pościel prawdę mówiąc nie była zmieniana od wyjazdu Conora, ale zapach powinien się ulotnić i ulotnił się. Od dłuższego czasu nie czułam go. Aż do dzisiaj.
Wspomnienia z nocy zaczęły powracać i układać się w logiczną całość. Widziałam się z Conorem. Rozmawiałam z nim. Przytulał mnie. Miałam wrażenie, że to wszystko to piękny sen. Że to nigdy się nie wydarzyło. Ale jednak. Zapach na poduszce nie był wytworem mojej bujnej wyobraźni. Conor rzeczywiście tu był.
            Cały dzień męczył mnie potworny kac. Snułam się po domu jak cień. Nie umiałam usiedzieć na miejscu. Nosiło mnie. Tęsknota za Conorem po tym jak odwiedził mnie w nocy podwoiła się. Chciałam znów go poczuć, przytulić, usłyszeć jego słodki głos.   
*
            Serce zaczęło bić jak oszalałe, gdy na ekranie mojego telefonu wyświetliło się zdjęcie Conora. Wysłał mi smsa. Czym prędzej go odczytałam.
„Musimy porozmawiać.”
Nie wiedziałam, co jest grane. Czekałam jak na szpilkach na to aż przyjdzie. Gdy w końcu przyszedł, zamknęliśmy się w moim pokoju. Conor wziął mojego laptopa, wszedł na jakąś stronę i podał mi laptopa. To co zobaczyłam zwaliło mnie z nóg.
            Była to seks-taśma z moim udziałem. Na nagraniu najpierw robiłam laskę Stanley’owi, a potem zaczęłam uprawiać z nim seks. Tak przy wszystkich. Bez skrępowania. Powoli wracały do mnie wspomnienia z tamtej nocy. Byłam pijana i naćpana.
           Zamknęłam laptopa z lekkim trzaskiem. Nie wiedziałam, że Stanley lub ktokolwiek z Piwnicy byłby zdolny do zrobienia mi takiego świństwa. Seks seksem. Ale nagranie go i wrzucenie do sieci to już przegięcie. Stanley i cała reszta słono mi za to zapłaci. Teraz każdy mógł zobaczyć mnie pijaną, zaćpaną i robiącą laskę kolesiowi grubo starszemu ode mnie. 
            Nie miałam odwagi spojrzeć w oczy Conora.
            - Wytłumaczysz mi co to było? – spytał po kilku minutach ciszy.
            Nie umiałam wydobyć z siebie słowa.
            - Veronica! – krzyknął, potrząsając mną.
            - Skąd… Skąd to masz? – zapytałam, nie podnosząc wzroku z pościeli.
            - Od tego twojego kolegi – odparł głosem pozbawionym jakichkolwiek uczuć. Miałam wrażenie, że miażdży mnie wzrokiem.
            Zabiję Stanley’a. Obiecuję, pomyślałam.
            - Ja nie mogę wyjechać bez słowa wyjaśnienia, ale ty możesz uprawiać sobie seks z każdym kolesiem, nagrywać to i wrzucać do netu, tak?! – uniósł się. Jego głos nie był już taki słodki jak zawsze. Był gorzki niczym nieposłodzona kawa.
            - Ciszej są w domu moi rodzice – warknęłam. Przeniosłam wzrok na jego niebieski t-shirt. Wciąż nie miałam odwagi spojrzeć mu w oczy. Bałam się tego, co bym w nich zobaczyła. Zwykle były oazą spokoju, przytulnym miejscem.
            - Veronica, naprawdę nie poznaję cię… - Złapał mnie za podbródek, zmuszając bym spojrzała na niego. – Co się z tobą stało?
            - Teraz widzisz, że jesteś mi potrzebny. Nie radzę sobie bez ciebie. Wpadam w złe towarzystwo, piję, ćpam i puszczam się – powiedziałam, po tym jak dokładnie przemyślałam, co powiem.
            - Widzę właśnie – odparł. Przytulił mnie mocno. Wtuliłam się w niego. – Obiecaj mi coś.
            - Tak? – Spojrzałam na niego.
            - Przestań ćpać i zadawać się z tym kolesiem. On i dragi cię wyniszczają – powiedział, świdrując mnie wzrokiem.
            - Obiecuję.
            W oczach Conora dostrzegłam to co zawsze widzę, gdy ma zamiar mnie pocałować. Oparł swoje czoło na moim. Jego usta były wygięte w delikatnym uśmiechu. Przymknął oczy i pocałował mnie lekko. Położyłam dłoń na jego szyi, zbliżając się do niego. Oddałam pocałunek nieco mocniej. Dłonie Conora umiejscowiły się na mojej talii. Zaczęłam przeczesywać palcami włosy Conora. Jego smukłe palce delikatnie pieściły moją skórę pod koszulką. W brzuchu poczułam dobrze mi znane motyle. Oplotłam nogi wokół bioder Conora.
            Komórka Conora zaczęła dzwonić. Chcąc nie chcąc odsunęłam się od Conora, by mógł odebrać telefon.
            - Nie odbierzesz? – zapytałam, gdy zbliżył się do mnie.
            - Teraz mam coś ważniejszego na głowie – odparł, uśmiechając się łobuzersko.
            Sięgnęłam do jego kieszeni po telefon, który wciąż dzwonił. Gdy tylko miałam go w dłoni Conor zabrał mi telefon, odrzucił połączenie i prawie rzucił się na mnie. 
______________________
Obiecany rozdział.
Jak chcecie to spinacie swoje seksowne dupcie i komentujecie. xd
Piszę 7R ale nie wiem czy dodam go w tym tygodniu. Raczej nie, bo wtedy nie będę miała nic na przyszły tydzień i nie będziecie mieli/miały co czytać. :D
Mam nadzieję, że rozdział się podoba... Ostatnio mam wenę głównie na ten blog. Na pozostałe jakoś nie.

MAM PYTANIE:
Czy jak czytacie to opowiadanie to "widzicie" w wyobraźni stricte Conora czy jakiegoś bliżej nieokreślonego gostka? To dla mnie ważne, bo nie wiem czy wszystko dostatecznie opisane. Błagam odpowiedzcie mi na to pytanie, bo jest to ważne dla mnie.  

9 komentarzy:

  1. Jak zawsze boskie!! Wiem, powtarzam sie xD Nie martw się, ja tam wszystkowidze jak trzeba :P

    OdpowiedzUsuń
  2. hmm no ja widzę , ale możesz robić lepsze opisy . a tak btw to GENIALNIE :D Czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. no opisy ciut dokładniejsze mogłyby być, ale jest dobrze.
    zapraszam do siebie:
    http://allilove10.blogspot.com/

    czekam na następny wrzuć jak najszybciej!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest super!
    Czekam na kolejny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialny jak zwykle <3 Moja i tak chora już wyobraźnia widzi wszystko ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. O matko. Ale się wkręciłam.*,* Pisz kolejny rozdział! Cieszę się,że znalazłam wreszcie opowiadanie o Conorze. I to takie! *,*
    Idealnie wszystko opisujesz. Każdą scenę wyobrażam sobie w myślach. Każde zdanie czytam z zapartym tchem. Coś niesamowitego. :)

    Mogłabyś mnie informować o nowych rozdziałach na twitterze? Czy nie zabardzo?
    Jak coś moja nazwa to: @Kama_Sologuba

    OdpowiedzUsuń
  7. daaaawaaaj kolejny! *___* sorki, że nie skomentowałam wcześniej, ale zawsze wyłączę kompa i później w myślach "KURDE MIAŁAM BASI KOMENTARZ WYSTAWIĆ!!" kochana genialne ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Dodawaj szybciej! ;D

    OdpowiedzUsuń
  9. 44 year-old Help Desk Operator Arri Kleinfeld, hailing from Saint-Hyacinthe enjoys watching movies like The Private Life of a Cat and Polo. Took a trip to Humayun's Tomb and drives a Duesenberg SJ Roadster. tutaj

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za KAŻDY komentarz!
Jeśli komentujesz jako Anonim, to podpisz się chociaż imieniem czy inicjałami, bo czasami chcę wiedzieć do kogo mam się odnieść w poście. :)