Rozdział dwunasty


Muzyka: Klik!

31 marca 2012 roku
Padałam z nóg po całodniowym chodzeniu po Londynie i zaglądaniu w jego każdy możliwy zakamarek. A i tak to była zaledwie kropla w morzu tego, co można tu zobaczyć.
- Idę wziąć kąpiel - oznajmiłam, kierując się ku łazience.
- Zrobię coś do jedzenia za ten czas. - Usłyszałam głos Conora dochodzący z kuchni.
- Tylko nie spal mieszkania! - krzyknęłam.

Conor spisał się na medal. Kolacja była pyszna. Nie było to może danie od jakiegoś włoskiego szefa kuchni, ale jego spaghetti jest godne… Conora i jego zdolności kucharskich, których w zasadzie nie posiada. Najważniejsze, że nikt i nic nie ucierpiało wskutek jego eksperymentów kuchennych.

2 kwietnia 2012 roku
Obudził mnie niewyobrażalny ból brzucha. Zwinęłam się w kłębek, łzy stanęły mi w oczach. Powoli wstałam i skierowałam się ku kuchni. Idąc trzymałam się ściany, by nie upaść. Wzięłam dwie tabletki przeciwbólowe i popiłam je wodą. Modliłam się w duchu, by ból minął jak najszybciej.
Mój wzrok natrafił na kalendarz, wiszący na ścianie. Dzisiaj był pierwszy kwietnia. Niedawno powinnam dostać okres, bo zwykle dostawałam pod koniec miesiąca. Ale… Cholera, kiedy ostatnio miałam miesiączkę?!
Chwilę zajęło mi przypomnienie sobie kiedy dostałam ostatni raz okres. Było to pod koniec grudnia. Od tamtego czasu…
Nie, nie i jeszcze raz nie. To nie może być prawda.
Wróciłam do pokoju, do ciepłego łóżka. Wtuliłam się w Conora i usiłowałam zasnąć. Bezskutecznie. Wierciłam się z boku na bok aż do rana.
Gdy Conor wstał, udawałam, że śpię. Nie chciałam go martwić moim bólem brzucha, który mimo tabletek nie ustał, i tym, że prawdopodobnie jestem…
*
Koło jedenastej zwlekłam się w końcu z łóżka. Podeszłam do lustra i stanęłam bokiem, podciągając koszulkę do góry. Mój brzuch był jakby lekko zaokrąglony. Jak mogłam tego nie zauważyć? Przecież zwykle był płaski. I moje piersi też były nieco większe.
Walnęłam sobie w czoło z otwartej dłoni.
Mam osiemnaście lat i jestem w ciąży. Pogratulujcie mi.

Ubrałam czarne dżinsy, kolorową koszulkę i bluzę Conora, a do tego czarne Conversy. Wzięłam jeszcze torbę i udałam się do najbliższej drogerii. Kupiłam w niej test ciążowy. Następnie udałam się do sklepu spożywczego po lody Ben & Jerrys o smaku czekoladowym, czekoladę, bitą śmietanę, truskawki i paczkę chipsów.
Wracając do domu szłam okrężną drogą. Po drodze myślałam, czyje to może być dziecko. Na pewno nie Conora. Z nim zawsze się zabezpieczałam, więc jego nawet nie brałam pod uwagę. A szkoda. Jeśli miałabym z kimś wpaść to sto razy bardziej wolałabym wpaść z nim niż z kimkolwiek innym. Jednak nie musiałam długo kalkulować żeby domyślić się kto jest ojcem tego dziecka.
Stanley.
To sprawiło, że jeszcze bardziej go znienawidziłam.

Po powrocie do domu pierwszą rzeczą jaką zrobiłam było wykonanie testu ciążowego.
Wynik był pozytywny - byłam w ciąży.
Mimo, że wiedziałam, że taki będzie to i tak wybuchłam nieopanowanym płaczem. Zsunęłam się po ścianie. Podsunęłam kolana pod samą brodę i objęłam nogi rękoma.
*
- Co się stało? - spytał Conor, gdy zobaczył mnie siedzącą w salonie, zalaną łzami, z pudełkiem lodów w jednej ręce i czekoladą w drugiej.
Jeszcze bardziej się rozpłakałam.
Conor podszedł do mnie, zabrał lody i czekoladę, po czym mnie przytulił.
- Przepraszam - powiedziałam.
- Za co? - spytał spokojnym głosem.
Wyplątałam się z jego objęć i podałam mu test, mówiąc:
- Za to.
Conor patrzył na wynik testu z niedowierzaniem, po czym uśmiechnął się szeroko.
Boże, on się cieszył! Czy temu człowiekowi już do reszty odebrało rozum?, pomyślałam.
Chciałam mu powiedzieć, że to dziecko nie będzie jego, ale nie mogłam. Był taki szczęśliwy z myślą, że zostanie ojcem.
- Conor, ale… - zaczęłam. - Usiądź, proszę.
Conor usiadł obok mnie i dalej suszył zęby jak nienormalny.
- Właśnie rozkręcasz karierę. Jak zareagują fani, media i nasi rodzice na wieść o tym, że ja - Twoja dziewczyna - jestem w ciąży? - zapytałam.
Conor w końcu przestał szczerzyć się jak głupi do sera.
- Fani? Jeśli odrzucą mnie - nas - przez to to nie będą fani. Media? A co ich to interesuje, że będę… ojcem. - Gdy mówił ostatnie słowo jego głos był przepełniony szczęściem, radością. - A rodzice niech to zaakceptują. A jeśli nie… To i tak sami sobie poradzimy, zobaczysz. - Przytulił mnie.
Może i czasem zachowuje się jak niedojrzały dzieciak z piaskownicy, ale ten niedojrzały dzieciak wie kiedy powinien zachować się jak mężczyzna. Jest to mój mały-duży chłopiec, którego za żadne skarby nie oddam.

5 kwietnia 2012 roku
Wyszłam z łazienki. Conor już zdążył położyć się do łóżka i zasnąć. Zgasiłam nocną lampkę i położyłam się obok niego.
Jedna rzecz nie dała mi spokoju. Jak co noc i wiedziałam, że im prędzej powiem to Conorowi tym szybciej będę spokojna. Albo też nie…
- Conor… - zaczęłam cicho.
Conor odruchowo odwrócił się do mnie twarzą.
Nie spał.
Wzięłam się w garść.
- Wiesz, że to dziecko nie jest twoje? - spytałam.
- Wiem, Vic. Ale proszę nie roztrząsajmy tego. Nie mieszajmy nikogo do tego, dobrze? Jest nasze - powiedział.
Łzy napłynęły mi do oczu.
Conor jest najcudowniejszym człowiekiem na świecie. Wybaczył mi to wszystko co zrobiłam i chce wychować to dziecko bez względu na to czy jest jego czy nie. Czy mogłam trafić na kogoś lepszego niż on?
________________
W zasadzie to już ostatni rozdział fanficka pt: Love story with Conor Maynard, którego mieliście przyjemność czytać. 
Jednakże!
Conor nagrał bonusowy utwór do swojego debiutanckiego krążka zatem pojawi się jeszcze jeden bonusowy rozdział. :) 
Pytałam czy chcecie kolejne opowiadanie. Zdecydowana większość jest za, ale! Tak, tak zawsze jest jakieś ale. Mam pomysł na nowe opowiadanie, ale za cholerę nie umiem poskładać tego w całość. Chciałabym żeby z nowego opowiadania płynęło przesłanie - przede wszystkim dla Was, dziewczyn w wieku nastoletnich. Osobiście pomysł mi się podoba, a wpadłam na niego ... sprzątając pokój. No cóż, wena dopada nas w najmniej odpowiednich momentach. Poza tym... Najpierw napiszę Wam one shota, w którym jakby streszczę całość. A jeśli się Wam spodoba i mi dopisze wena to rozwinę to. Odpowiada Wam to? 

A teraz ładnie zaspamcie mnie komentarzami!
Do napisania, 
Baśku.xx

_
Zapraszam tu: WEJDŹ, WEJDŹ, WEJDŹ!


7 komentarzy:

  1. szkoda ze to ostatni rozdział i ze długo trzeba było na niego czekać ale jest świetny mam nadzieje ze ten bonusowy będzie jeszcze lepszy i ze dodasz go jak najszybciej naprawdę super trochę taki jakby z bajki wyjęty ale naprawdę super

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem pod wrażeniem! Rozdział jest mega. *,* Osiemnastoletnia mama. Conor jest wspaniały. Nie zostawił Vic. Jakie szczęście. . .
    Aaa...to już koniec opowiadania? To niemożliwe. Dopiero co pamiętam jak weszłam na tego bloga i zauważyłam,że to opowiadanie o Conorze. I to jakie ! ;o Niesamowite,cudowne. Doskonale rozumiem co znaczy pisać w wolnych chwilach. ;)
    Co do tej nowej "powieści" to ja czekam z niecierpliwością na tego one shot'a *,*

    OdpowiedzUsuń
  3. łoo. szkoda że to już koniec. no ale suuuuupcio opowiadanie. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Strasznie szkoda że już koniec ;( ale czekam na następne opowiadanie :D mam nadzieję że pojawi się za niedługo :*

    OdpowiedzUsuń
  5. a kiedy napiszesz tego one shota i dodasz? :3 czekam z niecierpliwością

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak napiszę to dodam. :) A napiszę... Myślę, że w najbliższym czasie. Teraz lecę dokończyć 13R by go Wam wstawić. <3 xx

      Usuń
  6. supeer! kocham twoje opowiadania <3 ja zaczynam pisać http://conormaynardopowiadanie.blogspot.com/ serdecznie zapraszam wszystkich! <3

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za KAŻDY komentarz!
Jeśli komentujesz jako Anonim, to podpisz się chociaż imieniem czy inicjałami, bo czasami chcę wiedzieć do kogo mam się odnieść w poście. :)